Claflin zaś doskonale wciela się w jakże typowego dla brytyjskiej kultury melancholika-fatalistę, który nawet w obliczu największego szczęścia nie potrafi zapomnieć o tym, co utracił. Niejedna osoba patrząc na to, jak bardzo rozdarty jest on pomiędzy bólem egzystencjalnym a miłością do niepoprawnej optymistki, będzie czuła nieodpartą chęć wyciągnięcia ręki i pocieszenia go, ochronienia go przed mrokiem, w jakim pogrąża się jego dusza. I właśnie w tym zawsze tkwił sekret najpopularniejszych melodramatów: w umiejętności przekonania widzów, by zaangażowali się emocjonalnie w oglądaną historię. Autorkom " Zanim się pojawiłeś " udało się to w stu procentach. Co jednak nie zmienia faktu, że jest w tym filmie element sprawiający, że niektóre osoby będą czuły dyskomfort. To wątpliwe przesłanie filmu, które bezpośrednio wiąże się z faktem, że bohater nie cierpi na chorobę śmiertelną, a "jedynie" na chorobę nieuleczalną. Nie chcę wchodzić w szczegóły, by nie psuć filmu tym, którzy nie znają literackiego pierwowzoru, powiem więc tylko tyle, że to rozróżnienie jest kluczowe w typie melodramatu o takim zakończeniu, jakie oferują autorki filmu.
Okolica, w której mieszkają Will i Lou jest prześliczna, do tego dochodzą eleganckie wnętrza, następnie dzikie zagraniczne plaże, gdzie para spędza jakiś czas, a to w połączeniu z naprawdę oryginalnymi ubraniami głównej bohaterki powoduje prawdziwy zalew słodyczy. Rozumiem, że twórcy mieli na myśli stworzenie filmu subtelnego, zważając na wydarzenia w nim się odbywające, ale to zbytnie wizualne dopieszczenie każdego kadru trochę odciąga od tego, co najważniejsze, czyli fabuły. Dobrze, że zarówno Emilia Clarke, jak i Sam Claflin grają naprawdę przyzwoicie i co najważniejsze widać, że zwyczajnie dobrze im się ze sobą pracuje. Clarke prezentuje może chwilami zbyt bogatą ekspresję i mimikę twarzy, ale jest do tego stopnia urocza i nierozgarnięta, że jej oglądanie sprawia czystą przyjemność. fot. Empik Trudno jednoznacznie ocenić ten film – nie można jednak zignorować wrażenia, że lekko spłyca tak poważną tematykę, jaką jest eutanazja, a całość ma przede wszystkim wywoływać potoki łez. Prawdopodobnie niejednego widza Me Before You odrzuci całkowicie, innego z kolei zachwyci ładnie i delikatnie przedstawiona relacja Lou z Willem.
Nie kupuj kota w worku, 14 dni darmowego testu! Włącz dostęp do 7918 filmów premium W każdym momencie możesz zrezygnować. Nie chcesz korzystać? Nie płacisz! Po okresie bezpłatnym tylko 66 groszy dziennie - 19, 90 zł za miesiąc.
Być może przydatne w ocenie filmu będą materiały dodatkowe załączone do wydania Blu-ray – tradycyjne kulisy powstawania produkcji połączone z krótkim opowiadaniem Jojo Moyes o książce, na podstawie której powstało Zanim się pojawiłeś. Dołączono jeszcze gagi, czyli coś, co wielu fanów kina uwielbia, a także sceny usunięte, których jest tu całkiem sporo.
Lou Clark wie wiele rzeczy. Wie, ile jest kroków między przystankiem autobusowym a domem. Wie, że lubi pracować w herbaciarni The Buttered Bun i wie, że może nie pokocha jej chłopaka, Patricka. To, czego Lou nie wie, to, że zaraz straci pracę lub że wiedza o tym, co nadchodzi, jest tym, co utrzymuje ją przy zdrowych zmysłach. Will Traynor wie, że wypadek samochodowy odebrał mu chęć do życia. Wie wszystko, czuje się bardzo mały i raczej bez radości i wie dokładnie, jak to powstrzyma. To, czego nie będzie wiedział, to fakt, że Lou ma zamiar wpaść w jego świat w zamieszaniu kolorowym. I żaden z nich nie wie, że zmienią się nawzajem na cały czas.