Powód jest jeden - armia była kompletnie nie przygotowana do walki i stała w obozie. Generał Lidia usiłował nadać działaniom swych oddziałów jakikolwiek sens, lecz bezskutecznie. Z kolei atak po stronie sprzymierzonej był dobrze zaplanowany. Ciężka artyleria skutecznie raziła Kijowczyków z dystansu, lekka artyleria konna, współpracując z saperami, przystąpiła do niszczenia wrogich fortyfikacji, co miało umożliwić piechocie atak na wnętrze obozu. Kawaleria stała w odwodzie - miała dobijać usiłujących uciekać nieprzyjaciół oraz wspierać piechotę, jeżeli zajdzie taka potrzeba. Bitwa rozpoczęła się od ciężkiego ostrzału lekkiej artylerii skierowanego na wały obronne wokół obozu. Pod osłoną ich ognia piechota, wraz z saperami, zaczęła zbliżać się do umocnień. Tych broniły jedyne, mające pełną sprawność bojową jednostki generała Lidii - piechota i spieszona jazda. Szybko pomiędzy obrońcami i atakującymi wywiązała się walka - zażarta wymiana ognia. W tych warunkach saperzy rzucali do rowu, okalającego od zewnątrz wał, wiązki faszyny, mające ułatwić piechurom szturm.
Niemcy straciły w Rosji zastępy najlepszych swoich żołnierzy, których zabrakło potem, gdy Hitler potrzebował ich do obrony Berlina. Autor: Bartłomiej Marzec Powiązany tekst: Apokalipsa pod Korsuniem Rating: 9. 3/ 10 (23 votes cast)
Autor pracy "Hetman Adam Sieniawski i jego regimentarze. Studium z historii mentalności szlachty polskiej 1706-1725". Zmarł w 2013 roku. Źródło: Powyższe hasło ukazało się pierwotnie w publikacji książkowej Bitwy polskie. Leksykon (Wydawnictwo Znak 1999) przygotowanej przez wykładowców Uniwersytetu Jagiellońskiego: Tomasza Gąsowskiego, Jerzego Ronikiera, Piotra Wróbla i Zdzisława Zblewskiego. Materiały poświęcone bitwie pod Korsuniem z portalu artykuł | 09. 04. 2016 | Autor: Gdyby hetman Potocki nie uchlał się przed bitwą, pod Korsuniem wygralibyśmy MY! Czy aby na pewno? Historycy są zgodni: hetman wielki koronny Mikołaj Potocki był pijakiem, który zaprzepaścił nasze szanse w bitwie z wojskami kozackimi pod Korsuniem. Zamiast dbać o losy ojczyzny, chlał na umór, opowiadając sprośne kawały. Taki werdykt wydali współcześni i tak…
Bitwa pod Korsuniem - starcie zbrojne, mające miejsce w 1717 r., podczas Wielkiej Wojny Wschodniej, pomiędzy połączonymi armiami Królestwa Lotaryngii, Królestwa Włoch i Arcybiskupstwa Salzburga pod wodzą generała Feyenbranda, a kijowskim pospolitym ruszeniem i oddziałami regularnej armii pod komendą generała Jurija Lidii. Zakończyła się całkowitą i miażdżącą klęską Kijowczyków i ostatecznym rozbiciem ich armii. Przed bitwą Po klęsce, jaką kijowskie wojska poniosły na terenach Marchii Wołoszczyzny, ich dowódca, Jurij Lidia, usiłował przegrupować swe oddziały. Niestety, postępujące w swej wielkiej ofensywie oddziały lotaryńskie i włoskie skutecznie to uniemożliwiały. Chcąc uniknąć rozbicia swej armii, Lidia wycofywał się na południe, porzucając Kijów na pastwę oblegających go wrogów. Ustępując pod zdecydowaną przewagą liczebną przeciwnika, ostatecznie Rusini trafili na Krym. Armia lotaryńska, we współpracy z włoską flotą, skutecznie uniemożliwiła Kijowczykom dalszy odwrót. W tej sytuacji Lidia postąpił jak rasowy tchórz - porzucił swe oddziały, wydając je na pastwę losu, przekazując swemu zastępcy prawo do złożenia kapitulacji, a samemu, przeprawiwszy się przez Cieśninę Kerczeńską, wrócił na północ.
Wkrótce między dowódcami zaognił się spór. Kalinowski był zwolennikiem walnej bitwy z nieprzyjacielem przed obozem. Potocki, w obawie przed całkowitą klęską, wolał okopać się w obozie. Jego decyzję zmieniły informacje o liczebności nieprzyjaciela, które pozyskano od schwytanych Kozaków. Potocki wolał się wycofać. - W ciasno zakreślonym obozie nie było miejsca, na którym można było wypasać konie. W wypadku utracenia koni groziło wojsku polskiemu całkowite unieruchomienie. Ponadto obawiano się, że Kozacy zmienią bieg małej rzeczki Roś, przepływającej obok Korsunia i pozbawią Polaków wody – wyjasniał historyk. Polskie Kanny Wymarsz z obozu pod Korsuniem rozpoczął się o świcie 26 maja. Hetman rozkazał zsiąść żołnierzom z koni i otoczyć tabor. Ewakuacja przebiegała bez problemu, dopóki oddziały nie zostały zmuszone do wkroczenia w gęsty las. Wąski dukt wymusił rozciągnięcie się linii wojska. Kozacy pod dowództwem Maksyma Krzywonosa przygotowali pułapkę. W leśnym wąwozie wykopali doły, w które teraz powpadały wozy taborowe.